RELACJA - Szlakiem angielskich katedr cz.1 - Canterbury.

Po sobotnim (28.08.21) wypadzie z chłopakami na Snowdon via Crib Goch, o którym przeczytać możecie w osobnym artykule TUTAJ - kontynuuję swój urlop i zmierzam w kierunku miasta uniwersyteckiego Oxford, gdzie planuję swój pierwszy przystanek przed rozpoczęciem podróży do Canterbury, kolebki angielskiego chrześcijaństwa.
Niedzielę 29.08.21 rozpoczynam bardzo wcześnie rano z chłopakami w naszym miejscu noclegowym w Snowdonii. Stamtąd dwóch z nas udaje się na północ do domu i zostawia pozostałą dwójkę w Warrington, gdzie uczestniczymy we Mszy Św. Wszechczasów (trydencka / łacińska) w kościele zarządzanym przez FSSP (Bractwo Św. Piotra) w Warrington - St Mary's Shrine.

Po Mszy Św. ruszamy do Oxfordu, gdzie rozstaję się z Antkiem zmierzającym do Bournemouth. Przy okazji zwiedzam pobieżnie główne arterie miasta, kościół uniwersytecki oraz podziwiam bogatą zabudowę miejską. Oxford jednak sam w sobie nie jest celem mojej podróży, więc ze smutkiem muszę pogodzić się z faktem, że tak wiele jeszcze zostanie w tym miejscu do odkrycia przy okazji następnych, daj Boże, podróży. Poniżej kilka zdjęć z Oxfordu.



Canterbury
30.08.21, poniedziałek, rozpoczynam od wczesnej pobudki i blisko dwugodzinnej podróży do Canterbury. Docieram do celu w okolicach godziny 09:20AM, a więc ze sporym zapasem czasu przed otwarciem katedry o godz. 10:00AM. Czas na pierwszą kawę, a poniżej kilka zdjęć urokliwej miejskiej architektury.


Katedra w Canterbury
O 10:00AM jestem pierwszy w kolejce do wejścia na tereny przykatedralne. W sklepie można podziwiać skromną wystawę modeli innych słynnych katedr posegregowanych względem odległości w której się znajdują od tej lokalnej. Brama wejściowa jak i spora część katedry znajdują się (nie)stety w trakcie renowacji.


Na zdjęciu powyżej w dolnym rzędzie mamy figurę pierwszego chrześcijańskiego króla Anglii - Æthelberhta, a po drugiej stronie - figurę jego małżonki Berthy, córki króla Franków, chrześcijanki, która jak twierdzą historycy, mogła mieć olbrzymi wpływ na decyzję papieża Grzegorza Wielkiego o wysłaniu św. Augustyna w 597 roku do Anglii i w rezultacie - nawróceniu jej małżonka Æthelberhta. Wszystko to związane z miastem Canterbury.
Nad figurą króla, po lewej stronie w pierwszym rzędzie znajdujemy figurę św. Augustyna, a następnie kolejnych abp katedry - Lanfranca, Anzelma i niestety mniej chlubnego przypadku piastowania tego zacnego urzędu - abp Tomasza Cranbera, jednego z liderów angielskiej reformacji, który pomógł w anulowaniu małżeństwa Henryka VIII z Katarzyną Aragońską, co skutkowało jak wiemy stworzeniem pierwszego kościoła narodowego - anglikańskiego, z królem zamiast papieża jako głową.
Czekając na przewodnika, zwiedzanie rozpoczynam od głównej części dawnego opactwa benedyktynów, gospodarzy tego miejsca (Cloisters wraz z kapitularzem - Chapter House na mapie poniżej)






Kapitularz to jedno z pomieszczeń klasztornych, służące zakonnikom do zebrań, także sala zebrań kapituły kanoników. Na zdjęciu powyżej w centralnej części widzimy miejsce gdzie zasiadał przełożony kapituły, opat klasztoru. W okół niego zasiadali wzdłuż ścian mnisi według swojego stopnia senioratu. Kapitularz najczęściej usytuowany był w pobliżu prezbiterium lub przy krużganku w skrzydle wschodnim zabudowań klasztornych.

Wracamy do głównej części katedry





Z chóru mnisi spoglądali w kierunku kaplicy św. Trójcy - miejsca przechowywania relikwi św. abp. Tomasza Becketa tak jak na zdjęciu poniżej.







Tu warto chyba wspomnieć nieco więcej o jednym z najważniejszych przecież angielskich świętych, głównej postaci katedry w Canterbury.
Św. Tomasz Becket (ur. w 1118 r. - zabity 29 grudnia 1170 r.) był synem zamożnego londyńskiego mieszczanina. Kształcił się w Londynie, Oksfordzie, Bolonii i Paryżu.
Przełom w życiu Tomasza nastąpił po śmierci arcybiskupa Teobalda z Canterbury. Henryk II chcący mieć wiernego sługę na najważniejszym urzędzie kościelnym w Anglii, postanowił użyć swoich wpływów, by osadzić na nim dotychczasowego kanclerza. Wprawdzie większość członków kapituły, która miała zadecydować o obsadzeniu urzędu prymasa Anglii, była kandydaturze Becketa nieprzychylna, widząc w nim jedynie „dworaka żyjącego sprawami światowymi”, jednak jasno wyrażona wola króla przeważyła. Większość prałatów spełniła wolę monarszą oddając swój głos na Tomasza. Henryk II był władcą ambitnym. Obsadzając Becketa na stolicy arcybiskupiej w Canterbury chciał posłużyć się swym sługą, by podporządkować sobie Kościół angielski. I tu się przeliczył.
Tomasz poczuwszy na swych ramionach ciężar odpowiedzialności za Kościół Święty, zmienił się nie do poznania – jak sam się potem wyraził, to była przemiana „z patrona aktorów i towarzysza myśliwych w pasterza dusz”. Nowy arcybiskup Canterbury nie był już usłużnym dworakiem. Wprawdzie nadal chciał być lojalny w stosunku do króla, jednak na pierwszym miejscu stawiał teraz dobro Kościoła. Zaraz po wyborze na prymasa Anglii Tomasz złożył urząd kanclerski. Przełom nastąpił także w jego życiu codziennym. Znikł przepych, jakim dotąd się otaczał. Miejsce kosztownej odzieży zajęło skromne ubranie zakonne. Na stołach uginających się dotąd pod ciężarem wykwintnego jedzenia, pojawiły się proste potrawy. Modlitwa i rozmyślania ascetyczne wypełniały teraz czas spędzany dotąd na ucztach i dworskich rozrywkach. Osoby potrzebujące mogły liczyć na jałmużnę, którą arcybiskup rozdawał hojną ręką.
Zwrot, jaki nastąpił w życiu byłego kanclerza, pogłębił jeszcze jego udział w synodzie w Tours w 1163 r., na którym odrzucono antypapieża Wiktora IV – wybranego pod naciskiem partii cesarskiej, a uznano za prawowitego następcę św. Piotra papieża Aleksandra III. Uświadomiło to Tomaszowi, jak wielkie niebezpieczeństwo stoi za uzależnieniem Kościoła od władzy świeckiej. Ogarnęły go wyrzuty sumienia, jako że sam został wybrany pod naciskiem króla. Postanowił więc złożyć na ręce papieża swoją godność arcybiskupią. Aleksander III przyjął ją, by następnie powierzyć ją ponownie Becketowi. Wkrótce nastąpiły pierwsze tarcia w relacjach z dumnym królem Anglii. Arcybiskup Tomasz odrzucał wszelkie próby ingerencji Henryka II w sferę kościelną. Władca jednak, wzorem innych monarchów europejskich, próbował podporządkować sobie duchowieństwo. Powoływał się przy tym na przywileje swoich poprzedników. Zapominał jednakże, że od dziesięcioleci w Europie trwała reforma Kościoła, która miała na celu odrzucenie szkodliwych dla niego praw i obyczajów. Próby wypracowania porozumienia doprowadziły do ogłoszenia w Clarendon tzw. konstytucji klarendońskich, będących tak naprawdę próbą ograniczenia wolności Kościoła. Prymas pod naciskiem niektórych, dążących do zawarcia porozumienia z królem za wszelką cenę, hierarchów początkowo zachowywał się powściągliwie, jednakże ostatecznie odmówił swego podpisu pod dokumentem, co oczywiście rozwścieczyło Henryka. Arcybiskup Tomasz Becket musiał schronić się za granicą.
Sześć lat trwała tułaczka św. Tomasza Becketa po Francji. W końcu jednak, dzięki interwencji papieża i króla Francji, dostał zgodę Henryka II na powrót do kraju oraz zapewnienie, że władca zrezygnuje z wielu swoich niesprawiedliwych żądań. Niestety, wkrótce po powrocie arcybiskupa do Anglii, stało się jasne, że dumny władca nie zrezygnował z prób podporządkowania sobie Kościoła. Traktował Tomasza jako niewdzięcznika i głowę opozycji. W tej sytuacji łatwo mogło dojść do zaostrzenia konfliktu. W końcu doszło do zbrodni. Pewnego dnia król Henryk w wielkim gniewie zawołał: Poddani moi to tchórze i ludzie bez honoru! Nie dochowują wiary swemu panu i dopuszczają, żebym był pośmiewiskiem jakiegoś tam klechy z gminu!. Czterej dworzanie: Reginald Fitz-Urse, Wilhelm de Traci, Hugo Morville i Ryszard Brito, uznali słowa króla za zachętę do zabicia prymasa. Udali się więc do pałacu arcybiskupiego w Canterbury. Św. Tomasz nie zląkł się jednak siepaczy. Nie dbając o swe bezpieczeństwo, wybrał się do kościoła na nieszpory. Otaczający go zakonnicy chcieli zabarykadować drzwi. Prymas zabronił im tego. Stwierdził, że jest gotowy na śmierć. Wkrótce do wnętrza wpadł Reginald ze swoimi sługami i zamordował Tomasza u stóp ołtarza. Rany odniósł także kapelan arcybiskupa, który próbował go bronić. Dzień 29 grudnia 1170 r. stał się więc dla Tomasza Becketa dniem narodzin dla Nieba. Przy ubieraniu biskupa do pogrzebu odkryto na jego ciele włosiennicę i krwawe ślady po biczowaniu się. Zbrodnia wstrząsnęła całym chrześcijańskim światem. Król, gdy przekonał się, jakie następstwa miały wypowiedziane przez niego w gniewie słowa, tłumaczył się przed papieżem, iż nie miał żadnego udziału w zbrodni dokonanej przez jego dworzan. Obciążony karami kościelnymi rozpoczął pokutę. Odbył pieszą pielgrzymkę do grobu męczennika i przyrzekł wziąć udział w wyprawie krzyżowej, co jednak zamieniono mu na obowiązek wystawienia trzech kościołów.
Trzy lata po męczeńskiej śmierci (1173 r.) papież Aleksander III ogłosił Tomasza Becketa świętym. Jest on drugim obok św. Jerzego patronem Anglii.

Po zabójstwie św. Tomasza Becketa - brat zakonny William oraz przeor Benedykt, dwóch mnichów benedyktynów z opactwa Canterbury, zostało wyznaczonych do prowadzenia księgi dokumentującej cuda za przyczyną odwiedzin grobu św. abp. Tomasza Becketa. Księga zawierała opisy 703 cudownych uzdrowień za przyczyną męczennika - świadectwa uzdrowień trądu, ślepców odzyskujących wzrok, paralityków odzyskujących pełnię kontroli nad ciałem oraz cudownych uzdrowień przypadków epilepsji i innych chorób.

Przykładowo w oknie po lewej stronie powyższego zdjęcia, w drugim rzędzie od dołu przedstawiona jest scena uzdrowienia "szalonego" Henryka z Fordwich.
Lewa część sceny przedstawia Henryka spętanego i bitego pałkami przez eskortujących go ludzi, a napis po łacinie mówi: "Amens accedit", co oznacza "przybył postradawszy zmysły", po prawej stronie widzimy Henryka już uzdrowionego, po nocy spędzonej na czuwaniu przy relikwiach świętego Tomasza, co symbolizują zerwane więzy, porzucone pałki na dole panelu, fakt, że Henryk ma na sobie już swój płaszcz oraz napis "Orat sanus recedit", co można przetłumaczyć na "modli się i odchodzi o zdrowych zmysłach"
Tutaj bardziej szczegółowe ujęcie omawianego przykładu:

Wrzesień 1538 roku przynosi jednak całkowite zniszczenie miejsca kultu tego świętego - pachołkowie króla Henryka VIII dostają rozkaz likwidacji wszystkiego co ze św. arcybiskupem było związane. Słynne w całej Europie oraz składane przez setki lat klejnoty, metale szlachetne, relikwiarz i inne wartościowe dary od wdzięcznych za uzdrowienia pielgrzymów zostały przewiezione wozami do królewskiego skarbca w Londynie. Nie przetrwał niestety żaden zapis historyczny dotyczący losów doczesnych szczątków świętego. Nie wiemy jednoznacznie co się z nimi wydarzyło. Relikwie św. Tomasza Becketa nigdy nie zostały odnalezione. Czy mnisi ukryli je przed przybyciem pachołków króla Henryka VIII? Czy zostały spalone na rozkaz papieża Pawła III by nie zostać zbezczeszczone przez protestantów? Być może nigdy się już nie dowiemy.

Serdecznie polecam odwiedzić Canterbury i zobaczyć katedrę na własne oczy.
Jest to miejsce niesamowite, świadczące o wielkości angielskiego narodu za czasów gdy pozostawał on wierny Chrystusowi i jego namiestnikowi w Rzymie.
Canterbury było jednym z najważniejszych miejsc pielgrzymkowych średniowiecznej Europy. Historia św. abp. Tomasza Becketa natomiast przypomina również historię naszego polskiego świętego - biskupa krakowskiego Stanisława. To przestroga dla przyszłych pokoleń i świadectwo dla obecnych katolików jak żyć i umierać dla Chrystusa - wartości najwyższej.

Canterbury to również nie tylko miasto katedralne. W mieście znajdziemy ruiny opactwa założonego w 597 roku przez św. Augustyna:

Oraz pierwszy kościół parafialny w Anglii - pod wezwaniem św. Marcina - kościół w którym król Æthelberht został ochrzczony przez św. Augustyna, kościół wybudowany przed jego nawróceniem dla jego małżonki - królowej Berthy.


W następnej części - zapraszam do przyjrzenia się wspólnie katedrze królewskiej w Londynie - Westminster Abbey.
Pozdrawiam!
Laudetur Iesus Christus!